W raju, w wieży z kości słoniowej, siedzi spracowany i zmęczony swoimi
codziennymi obowiązkami Bóg. ma dość presji i stresów związanych z
byciem najważniejszym, postanawia więc udać się na urlop. wzywa więc
swoich najbardziej zaufanych ludzi, by razem zastanowić się nad
idealnym miejscem odpoczynku.
św. Piotr, drapiąc się po głowie, proponuje:
- może mars? o tej porze roku jest tam całkiem przyjemnie, ciepło i cicho.
- ee tam - odpowiada bóg - byłem tam 15000 lat temu, zero klimatu i
kurz unosi się taki, że nie widzisz gdzie idziesz.
- więc może pluton? - mówi inny.
- nieee. byłem tam 10000 lat temu - strasznie piździ, w ogóle jakoś nieswojo.
- Merkury?
- zapomnijcie. 5000 lat temu spaliłem tam sobie tyłek, upał jak skurczysyn.
- już wiem - św. Piotrowi rozbłysły oczy - ziemia będzie idealna!
- jaja sobie robisz? - obruszył się bóg - mam tam przesrane. 2000 lat
temu puknąłem tam jakąś dziewicę, i do dzisiaj o tym gadają.
12 lat 7 miesięcy temu