Sierpień 2016 rok, ciepły poranek. Porucznik Kowalewski jak każdego dnia dokonuje rutynowej przebieżki wokół jednego z okalających giżycki rejon jezior. Nagle swoim bystrym okiem zauważa mężczyznę, na oko trzydziestoletniego, na oko podtopionego, na to samo oko też nieprzytomnego. Zdejmuje koszulę okalającą jego umięśnione ciało i wskakuje w odmęty jeziora, ruszając ku nieszczęśnikowi. Chwyta go za rękaw bluzy i holuje ku brzegowi. Tam skrupulatnie dokonuje resuscytacji, próbując go uratować. Po 15 minutach podchodzi Zenon, jeden z miejscowych bezdomnych poławiaczy puszek.
-Nie cućcie go już, kierowniku.
-A to niby czemu?
-Bo on ma łyżwy...
8 lat 2 miesiące temu